Wielką przygodę czas zacząć! Przed godziną 5:00 wyruszyłam z mamą oraz wujkiem do Warszawy na lotnisko. Wiedziałam, że nie będę ta samotna, bo kila dni wcześniej spotkałam się z O., która jest z tej samej agencji i leciałyśmy razem. Prócz nas jest jeszcze kilka Polek. Wszystko przebiegało na prawdę bardzo sprawnie.
Obawiałam się co do mojego bagażu, ponieważ duża walizka ważyła o 0,5 kg za dużo, a mała o 0,7 kg za dużo, ale trafiłam na przemiłego pana, który nie robił mi żadnych problemów. Ogólnie pracownicy lotniska na których trafiłam byli bardzo sympatyczni, co sprawiło, że cała procedura była znacznie przyjemniejsza.
Jeśli zaś chodzi o podróż to te 9 h zleciało mi bardzo szybko. Oglądałam filmy , grałam, rozmawiałam jadłam lub spałam. Po lądowaniu okazało się, że musimy czekać na miejsce dla samolotu. Trwało to ponad godzinę. Następnie czekanie na bramkach jakieś 2 godziny, bo ludzi multum! O dziwo nie zadawali mi miliona pytań. Jakby było mało tego czekania to jeszcze kolejne dwie godziny czekałyśmy aż wszystkie dziewczyny z różnych krajów odnajdą się na lotnisku i spokojnie będziemy mogły jechać do hotelu :)






















Po ciężkim dniu i ponad doby na nogach trzeba było wstać o 6, iść na śniadanko a następnie rozpocząć szkolenie, czyli orientation. Całe spotkanie prowadziła fantastyczna kobieta, która potrafiła ciekawie i w zrozumiały dla wszystkich dziewczyn sposób przekazać ważne informacje. Joan, bo tak miała na imię, każdą ważną rzecz popierała jakimś przykładem bądź historią innych AuPair oraz utożsamiła się z nami naszymi emocjami. Momentami było nudno, ale zaraz robiło się ciekawie, jak taka sinusoida :)
We wtorek miałyśmy wycieczkę po NY, ale na razie ten punkt pominę, bo chciałabym dla was przyszykować osobny wpis ze zdjęciami. Tego samego dnia wieczoremsiedziałam sobie w holu, bo akurat tylko tam łapało internet zaczepiła mnie dwójka Amerykańców. Rozmawialiśmy przynajmniej 1,5h. Podczas naszej konwersacji opowiedziałam im trochę o AuPair oraz zdradziłam kilka ciekawostek o Polsce. Wiecie, że byli zdziwieni, że mamy amerykaśkie produkcje w kinach, że w radiu można usłyszeć amerykańskich wykonawców oraz że mamy McDonald's, KFC i że Starbucks to u nas coś hipsterskiego! :)
W środę od 8 do 19 mieliśmy szkolenie. Powiem wam, że to jets bardzo ciekawe, ale tylko pierwsze 4h. Póniej człowiek po prostu się tym męczy. W miedzy czasie są krótkie przerwy 15-sto minutowe, ale nie jest ich za wiele, dlatego po tym wszystkim wybrałyśmy się z dziewczynami na siłownie i na basen aby się zrelaksować.
Dzisiaj ostatnie godziny szkolenia, bo już około 16 zobaczę się z rodzinką! Jestem podekscytowana!
Jeśli chcecie być na bieżąco to zapraszam na moje social media:
SNAPCHAT: iks pe
Miłego dnia!
♥ iks pe