Strony

25 grudnia 2015

z pamiętnika AuPair #2


10.02.15 WTOREK
Ktoś wchodzi do mojego pokoju i mnie budzi. To nie może być nikt inny niż moja mama. No tak miała mnie zarejestrować do lekarza, ale nie sądziłam, że tak szybko udządzi mi pobudkę. Jest przed godziną 8:00, mam drugi numerek,  a lekarka przyjmuje od 8:00, więc muszę zbierać się z łóżka i iść. To nie było łatwe, ale dałam radę, w końcu chcę mieć to z głowy. Aaa no i mama zapisała mnie do zupełnie innej lekarki,  jeszcze nigdy u niej nie byłam i myślę sobie „no to świetnie…”. Ubieram kurtkę i pędzę do przychodni, bo i tak jestem już spóźniona. Ciapa, chlapa, parę wywrotek bym zaliczyła, bo jeszcze do końca się nie obudziłam. Wchodzę do gabinetu, zastaję uśmiech na twarzy u lekarki i humor od razu lepszy. Zabieramy się za wypełnianie papierów, później musiałam poprosić pielęgniarkę o zapisanie dat wszystkich szczepień. Okej, wszystko już załatwione, idę do domu. Wychodzę z ośrodka, 9:00, dzwoni mi budzik. No tak dopiero miałam wstać…

11.02.15 ŚRODA
Rano mega porządki w szafie z Rudą. Mam tyle ciuchów, że podczas porządków zastanawiałam się co ja z sobą tam zabiorę? No właśnie?! Ile walizek wgl mogę wziąć?! Przeraża mnie ta myśl. Może to jest trochę puste, no ale trudno. Lubię się czasami wystroić, to chyba normalne?
Pod wieczór zaczęłam tłumaczyć moje pierwsze referencje na język angielski. Dla pewności poprosiłam koleżanki o pomoc, za co bardzo jestem i wdzięczna. Jak dobrze, ze ludzie chętni do pomocy jeszcze istnieją. Następnie udałam się do Pani, która wypisywała mi referencje. Później trochę jeszcze rozmawiałyśmy, bo jej siostra była AuPair we Francji. Po godzinie wyszłam i przyszłam do domu robić wyprzedaż szafy. Zbieram kasę na najdłuższe wakacje, jej :)






13.02.14 Piątek
Oooo mamy piętek 13-stego. Wczoraj był tłusty czwartek i nie zjadłam ani jednego paczka, ale spokojnie odbije sobie to w poniedziałek w szkole najlepszym pączkiem- oblanym białą czekoladą! Wracając do wczorajszego dnia to zrobiłam zdjęcia do paszportu a wieczór spędziłam szukając skróconego aktu urodzenia, który i tak nie byłby mi potrzebny do wyrobienia paszportu. No właśnie paszport! Miałam dzisiaj rano jechać do Rybnika aby go wyrobić, ale jak się już szykowałam to przypomniało mi się, ze niedługo się przeprowadzamy, wiec doszłam do wniosku, ze na razie się wytrzymam, ale zdjęcia odebrałam i powiem wam ze mi się podobają, chociaż i tak uważam że zdjęcia do paszportu to najgorsze fotki jakie mogą być! :)
Załadowałam wszystkie dokumenty jakie mam na mój profil Au pair i napisałam czy z tym co mam mogę umówić się na spotkanie. Czekam na odpowiedź.







(sukienka- ROMWE)

 MIŁEGO DNIA!
♥ iks pe

24 grudnia 2015

Szczerze i od serca!



Chciałam napisać wam życzenia świąteczne, ale pomyślałam sobie, że będzie lepiej jeśli je usłyszycie z moich ust. Takim oto sposobem całkiem spontanicznie nagrałam poniższy filmik. Z racji tego, że jest on nagrany pod wpływem chwili wszystkie słowa płyną prosto z mojego serduszka.





(sweterki: 1- KLIK | 2- KLIK)

WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU KOCHANI! 

21 grudnia 2015

10 rzeczy, które udowadniają, że jesteś AuPair


1) Wiesz co to "Gold Fish" i nie masz na myśli zwierzątka z akwarium.

2) Drugie- najgorsze, choć powinno być pierwsze (wolałam zacząć od optymistycznego aspektu) to to, że niektóre z was mają tak zwane CURFEW (w tym i ja), czyli znienawidzoną godzinę policyjną, przez co ponownie czujecie się jak nastolatki..

3) Jesteś równocześnie PIĘKNĄ i BESTIĄ. W weekend jesteś tą PIĘKNĄ- dobrze ubrana, na nogach obcasy, makijaż nienaganny, jednak gdt przychodzi tydzień pracy stajesz się BESTIĄ- bez makijażu z rozwalonymi włosami ze stylem na bezdomnego. Czyż to nie jest wspaniałe? Dwie postaci w jednej osobie!

4) Gry przyjechałaś do Ameryki chciałaś mieć TYLKO za znajomych amerykańców, jednak skończyło się tak, ze w większej części otaczasz się grupą AuPair.

5) Twój humor zmienia się jak kolory tęczy. W poniedziałek masz depresję, we wtorek jesteś zakochana, w środę masz ochotę zabić swoje host dzieci (u mnie jeszcze nie było takiego momentu), w czwartek chcesz zostać w USA na zawsze, w piątek z podekscytowaniem czekasz na koniec pracy i bla bla bla

6) Prędzej czy później obejrzysz "Niania w Nowym Jorku" i pomyślisz sobie- "To jest właśnie historia mojego życia"

7) Na pewno obejrzałaś nie raz jakiś "durny" amerykański serial sama lub z host rodzinką, na którym się nie śmiałaś, bo nie kumałaś żartów, albo się śmiałaś udając, że rozumiesz i cię to bawi.

8) Piątki oznaczają wzbogacenie się o $195,75, lub $200 w zależności jak "hojni" są Hości.

9) Nienawidzisz, gdy ludzie nazywają cię "NIANIĄ", ponieważ to sprawia, że wyglądasz na zdesperowaną. W końcu kiedy nazwą cię AuPair możesz wytłumaczyć im, że bierzesz udział w programie wymiany. Chociaż i tak nie lubisz się do tego przyznawać!

10) Znasz każdą piosenkę, która leci w radiu na pamięć, bo w kółko puszczają jedno i to samo, a w samochodzie spędzasz pół swojego dnia wożąc dzieciaki.


Które punkty tyczą się was?! 
♥ iks pe 

15 grudnia 2015

15.12.15


To już prawie 4 miesiące? Kto by pomyślał?! Nie macie pojęcia jak czas szybko mi tu leci. Ja- uzależniona od laptopa osóbka nie mam czasu go włączyć odkąd jestem tutaj, ale to chyba dobry znak. Podoba mi się to, że zawsze mam coś do robienia, to że nawiązałam nowe znajomości i przyjaźnie, to że mam osobę, z którą mogę dzielić się wspólną pasją, to że moje życie jakoś bardzo nie różni się od tego w Polsce. Czerpie z mojego pobytu tutaj jak najwięcej! 









(kimono- Romwe | bluzka- Reserved | Spodnie- Romwe | buty- Forever21)

Miłego ! 
♥ iks pe

14 grudnia 2015

Najpyszniejszy shake na świecie!



Dzisiaj mam dla was odkrycie roku. Najpyszniejszy shake jaki kiedykolwiek w życiu piłam. Idealnie słodki. Coś dla fanów masła orzechowego! Koniecznie dajcie mi znać jak wam smakował!


SKŁADNIKI (1 porcja)
• 200 ml wody
• 1 łyżka nasion chia
• 2 łyżki masła orzechowego
• 3 daktyle Medjool (nie zapomnijcie pozbyć się pestki)
• 1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
• 1 1/2 łyżki gorzkiego kokao
• kilka kostek lodu
• pół banana


PRZYGOTOWANIE:
Wszystkie składniki prócz lodu wymieszam w blenderze na wysokich obrotach do uzyskania gładkiej konsystencji. Następnie dodaj lód i ponownie użyj blendera. Następnie ciesz się przepysznym i słodziutkim shake :)


SMACZNEGO!
♥ iks pe

08 grudnia 2015

8.12.15


"Wśród morza ewen­tual­ności: te­go, co pot­rzeb­ne, mniej pot­rzeb­ne i zby­teczne, te­go, co przy­jem­ne, a pożyteczne, te­go, co szkod­li­we, bar­dziej szkod­li­we, a sma­kowi­te, te­go, co opłacal­ne, bar­dziej opłacal­ne, a krzyw­dzące dru­giego człowieka, te­go, co praw­dzi­we, mniej praw­dzi­we, kłam­li­we, ale dające korzyści. Nie zgu­bić się w tym gąszczu ani nie roz­strzy­gać fałszy­wie. Nie zgu­bić się ani na chwilę, ani na miesiąc, ani na całe życie. Umieć wrócić, gdy się pobłądzi. Umieć od­kryć błąd, przyz­nać się do te­go, że się było nieu­czci­wym, bru­tal­nym, egois­tycznym, że się skrzyw­dziło dru­giego człowieka. Pot­rze­ba dru­giego człowieka , który po­może, os­trzeże, upom­ni w imię dob­ra, życzli­wości. Pot­rze­ba dru­giego człowieka, który ura­tuje od roz­paczy. Pot­rze­ba człowieka wier­ne­go, który nie zdradzi nie odej­dzie, nie opuści, nie zdarzy się czas próby, niepo­wodzeń, klęsk, ka­tas­trof życiowych, gdy wszys­cy się od­suną, potępią, za­pomną, który po­cie­szy, po­dep­rze, po­da rękę, poz­wo­li uwie­rzyć siebie, przy­niesie nadzieję i ra­dość. Bo miłość to by­cie do dys­po­zyc­ji, to go­towość do te­go, by usłużyć, pomóc, przy­dać się, zaopieko­wać się. To chęć, by być pot­rzeb­nym. Czas jest zaw­sze tym egza­mina­torem, przed którym nie os­ta­nie się żad­na złuda, zaśle­pienie." Mieczysław Maliński







(sukienka- SheIn | buty- Forever21)

Miłego!
♥ ikspe

30 listopada 2015

z pamiętnika AuPair #1




Dzisiaj mam dla Was bardzo prywatny wpis. Jest to fragment mojego pamiętnika, który prowadziłam podczas załatwiania wszystkich spraw związanych z moim przylotem tutaj. Myślę, ze co jakiś czas mogłabym takie coś publikować, ponieważ będziecie mogli zobaczyć jakie emocje we mnie siedziały i ile wszystko załatwiałam. 




08.02.15 NIEDZIELA
Mamy śnieżną niedzielę. Niedawno wstałam, poćwiczyłam, a miałam iść biegać, bo wczoraj miałam wieczór z dziewczynami i najadłam się czekolady oraz ciasta a miałam mieć detox Day (haha) i zżerały mnie wyrzuty sumienia. Postanowiłam pisać co jakiś czas moje krótkie przemyślenia odnośnie AuPair. Niewiele osób wie, że mam takie plany. Nie chwalę się tym, bo nie wiem czy mi się uda, aczkolwiek jak zawsze jestem dobrej myśli. Wiedzą o tym tylko najbliżsi. Jak tylko mówię o tym komuś to jest w wielkim szoku, oczy ma szeroko otwarte i niedowierza. A ja po prostu czuję, że Polska to nie jest moje miejsce na Ziemi. Chcę zaryzykować, spróbować czegoś nowego, przeżyć jakąś przygodę. Oczywiście, że mogłabym zostać z Polsce iść na studia nie będąc przekonana do wyboru, pracować, uczyć się, zaliczać kolokwia i zdawać sesje, a później uznać, że kierunek, który wybrałam w cale mnie nie kręci. Więc po co mi to jak mogę zrobić coś o czym bardzo długo rozmyślałam? 
No to może tutaj wspomnę kiedy to wszystko się zaczęło. Zalogowałam się na stronie AuPair drugiego dnia świąt i od tamtej pory małymi kroczkami, sukcesywnie załatwiam wszystkie sprawy. Nie pali mi się jakoś bardzo, aby zrobić to jak najszybciej. Wole wszystko na spokojnie sobie pozałatwiać, bo trochę papierkowej roboty jest. 
Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było wypełnienie formularza na stronie, a później zabrałam się za pisanie listu do mojej rodziny, której jeszcze nie mam, no ale list można napisać. Opisałam w nim swoją rodzinę, siebie, co lubię robić w wolnym czasie, napisałam o moich zainteresowaniach, o charakterze, o doświadczeniu w opiece dzieci, o tym dlaczego chcę być AuPair. Następnie wyszukałam w folderach zdjęcia z rodzinką, z dziećmi. Zrobiłam zdjęcia prawa jazdy, dowodu, świadectwa szkolnego z ubiegłego roku i wstawiłam na moje konto na stronie. Po przyjściu do szkoły musiałam w sekretariacie uzyskać zaświadczenie, że jestem tegoroczną maturzystką i również dołączyć to w formie pliku na stronie. Teraz przyszedł czas na referencje opieki nad dziećmi, formularze medyczne, które musi wypełnić lekarz oraz referencje odnośnie mojego charakteru  wypełnione przez kogoś z rodziny lub koleżankę- ja wybrałam koleżankę z klasy. Do załatwienia na dzień dzisiejszy mam jeszcze paszport oraz zaświadczenie o niekaralności. Trochę tego jest! :) 




6 miesięcy później...

09.08.15 PONIEDZIAŁEK
Właśnie wybił mi drugi tydzień ferii. Z racji tego, że mam teraz więcej czasu, chcę ogarnąć te wszystkie papiery, które są niezbędne do aplikowania jako AuPair. Muszę iść po referencje, że opiekowałam się dzieciaczkami, a później przetłumaczyć je na język angielski. No i jeszcze wizyta u lekarza. Formularz medyczny przetłumaczyłam sobie jakiś czas temu, aby nie zabierać zbyt wiele czasu lekarce, bo wiem jak bardzo „lubi” czynić swoją powinność.  Polska, Polska, Polska….
Będąc w pracy dostałam wiadomość na mojej skrzynce na stronie:
„hej Patrycja :)
Motywuje do uzupelniania aplikacji - im szybciej wszystko uzupelnisz tym szybciej spelni sie American Dream ;)
Pozdrawiam
Agnieszka L.”

No to pora zacząć działać!




(sukienka- Romwe | buty- Forever21 | kamizelka- Romwe)
Miłego dnia
♥ iks pe






24 listopada 2015

24.11.15


Dzisiaj jeden z moich ulubionych zestawów! Ten sweter przypomina mi piękną złotą, polską jesień, ahhhh!!! Przeżyłam w Stanach swoje pierwsze przebierane Halloween połączone z imprezą w Nowym Jorku a teraz przede mną Thanksgiving, Black Friday a później moje marzenie, czyli Święta w USA! Czuję się podekscytowana, ale z drugiej strony jest mi smutno, że nie będę piekła ciasteczek z moją ciocią i nie spędzę ich w gronie rodzinny. To będą moje pierwsze święta bez mojej najwspanialszej rodzinki. Całe szczęście, że mam okazje spędzić je w polskim gronie, ponieważ Sary rodzice zaprosili mnie to siebie. Jestem taka szczęśliwa z tego powodu! 






(sweter- SheIn | legginsy- NewYorker | buty- noname)

Miłego dnia!
♥ ikspe

12 listopada 2015

Żyję w dwóch światach.


Chce wam opowiedzieć jak bardzo czuję się rozerwana pomiędzy dwa zupełnie różne światy.

Pierwszy świat to ten, w którym żyłam prawie 20 lat. To tam się urodziłam, to tam dorastałam, to tam się wychowałam, to tam zostawiłam rodzinę. Mowa oczywiście o Polsce. Przez ponad dziewiętnaście lat mieszkałam w jednej małej miejscowości, chłodziłam do miejscowej szkoły, bawiłam się  lalkami Barbie pod blokiem ze znajomymi, piłam oranżadę za niecałą złotówkę pod sklepem, wkurzałam się, gdy mama nie pozwalała mi spać w namiocie pod blokiem, oraz gdy biły dzwony kościelne, ponieważ był to znak, że pora wrócić do domu. Gdy już byłam nieco starsza jeździłam w nowe miejsca oraz poznawałam nowych ludzi, Następnie zaczęłam odkrywać siebie. Zaczęłam próbować nowych rzeczy oraz korzystać z życia. Dowiedziałam się jak to jest mieć przyjaciół i jak to jest ich w jednej chwili stracić, po raz pierwszy byłam zakochana jak i po raz pierwszy miałam złamane serce. Nauczyłam się okazywać uczucia i mówić kocham. Odkryłam, że niektórzy ludzie są dla mnie zbyt toksyczni, więc "pozbyłam" się ich z mojej codzienności. Nie bałam się żadnej pracy. W każde wakacje starałam zarobić jakiś grosz dla siebie, ponieważ nie lubię ciągnąc kasy od rodziców. Przez ostatnie kilka lat doceniłam swoją rodzinę, odkryłam YouTube jak i swoją miłość do siłowni.  Wiara w to, ze wszystko jest możliwe i nic nie dzieje się w naszym życiu bez przyczyny otworzyła mnie na świat. Poznałam wspaniałe osoby przez YT jak i osoby, które  już mieszkały blisko mnie, które znałam, ale stały mi się bardzo bliskie. Nabrałam dystansu do życia i zaczęłam z niego korzystać. Na studniówkę zaprosiłam chłopaka, którego znałam 2h a nasza znajomość na tym się nie skończyła, ponieważ wciąż mamy ze sobą kontakt oraz przed moim wylotem spędzaliśmy razem sporo czasu. W ostatniej klasie technikum pracowałam w KFC- poznałam tam wspaniałych ludzi. Przekonałam się, jak wspólna pasja potrafi zbliżyć do siebie dwójkę ludzi. Nigdy nie sądziłam, że znajdę osobę, która tak doskonale będzie mnie rozumiała, z która widywałam się tylko w pracy, ale potrafiliśmy pisać do 4 rano dosłownie o wszystkim. Osoba, która cieszy się z twojego szczęścia i pomaga ci się podnieść, gdy upadasz to skarb. Nie licząc rodziny to ja mam dwa takie skarby w moim życiu. Ostatnia klasa technikum to był okres kiedy zaczęłam korzystać ze swojej totalnej wolności, pracowałam, imprezowałam, uczyłam się, spędzałam czas z rodziną, przyjaciółmi i ze znajomymi, byłam po raz na Woodstocku, zwiedziłam sobie polskie miasta, nagrywałam filmiki na YT, prowadziłam bloga, chodziłam na siłownie, starałam się spędzać jak najwięcej czasu z rodziną. PO PROSTU ŻYŁAM PEŁNIĄ ŻYCIA. Dnia 17 sierpnia 2015 roku nadszedł czas abym porzuciła swoje dotychczasowe życie i poleciała do USA.



(sweter- SheIn | bluzka- NewYorker | legginsy- NewYorker | botki- primark)


Mój drugi świat to USA. Żyję w nim od niecałych trzech miesięcy i muszę przyznać, że mi się podoba. W sumie to nie różni się jakoś specjalnie od tego pierwszego. Mam pracę, znajomych, poznaję nowych ludzi, zwiedzam, prowadzę bloga, dodaję filmiki na YT, chodzę na siłownie z tym, że jest jedna zasadnicza różnica- w pobliżu nie ma mojej rodziny. Przyjechałam tutaj nie znając nikogo, do obcej rodziny, po niedługim czasie poznałam dziewczyny, z którymi mogę spędzać wolne popołudnia i wieczory, imprezować czy zwiedzać. Nie obyło się bez poznania paru chłopaków, którzy są moimi dobrymi kolegami. Dzięki nim mój angielski się rozwija, bo sporo rozmawiamy. Mam tutaj jeszcze jedną osobę. Jest ona jak moja siostra. Mam na myśli Sarę z YT. Zawsze, gdy wiem, że mam się z nią spotkać mój humor poprawia mi się diametralnie. Jestem wdzięczna, że tak daleko od domu znalazłam osobę, która stała mi się tak bliska. Pracuję jako AuPair. Praca ta nie jest taka lekka jak to sobie wyobrażałam. Spoczywa na mnie olbrzymia odpowiedzialność. Jak tak patrzę na to z innej perspektywy, to po roku czasu będę idealną kandydatką na żonę, bo i ugotuję, posprzątam, wypiorę, poskładam pranie, spędzę czas z dziećmi. No to który chętny? (haha) Rodzina doskonale się do tego przykłada poprzez obowiązki, które na mnie spoczywają. Nie mam im tego za złe, że tak dużo robię. Na dobre mi to wyjdzie. Przez 9h dziennie czuję się jak mama, po czym gdy przychodzi weekend wracam do swojego szalonego życia. Rzadko kiedy zdarzy się, abym odpaliła laptopa w ciągu tygodnia czy nawet w weekend. Nie mam zupełnie tutaj na to czasu, ale to raczej dobry znak. Kto by pomyślał, że praktycznie co weekend będe w NYC? Czyż to nie jest wspaniałe? Na siłowni trenerzy personalni namawiają mnie na to aby zrobiła jakieś certyfikaty w tym zakresie, bo się bo tego nadaję. Jestem ciekawa jak potoczy się moje tutejsze życie. Ciekawe gdzie mnie poniesie, ciekawe jak rozwinie się mój romans z Ameryką...



Nie łatwo jest pogodzić te dwa światy, ale staram się jak tylko mogę. Codziennie z samego rana mama mnie budzi i rozmawiamy przez chwilę, staram się po południu znajdywać czas na rozmowy z rodziną oraz ze znajomymi z Polski, wieczorami żyję drugim światem, bo w Polsce już wszyscy śpią. Czasami mam rozerwanie głowy. W szczególności, gdy te dwa światy się pokrywają, czyli przeważnie do wieczora tutejszego czasu, bo mam wiadomości od znajomych z polski i od tutejszych. Zawsze staram się relaksować na siłowni. Tam telefon dla mnie nie istnieje. To takie 2h oazy spokoju i odetchnięcia od obu światów.


10 listopada 2015

kurczak z batatami



Dzisiaj mam dla was moją ulubioną propozycję obiadową! Na sam widok tych zdjęć podczas pisania notki z chęcią pobiegłabym do kuchni i to zjadła!



SKŁADNIKI:
• 100g piersi z kurczaka
• kilka różyczek brokułu
• jeden średniej wielkości słodki ziemniak
• garstka szpinaku i rukoli + kilka pomidorów koktajlowych
• ulubione przyprawy
• dwie łyżki oliwy z oliwek


PRZYGOTOWANIE:
1) Pierś przyprawiamy według własnego uznania, dodajemy łyżkę oliwy i odstawiamy na minimum 30 minut
2) Myjemy naszego ziemniaka i kroimy na równe części, przyprawiamy solą, pieprzem, odrobiną cynamonu, bazylią i oregano, polewały łyżką oliwy.
3) Wkładamy do mikrofali na około 4 minuty
4) Do nagrzanego piekarnika na 180 stopni wkładamy nasze ziemniaki po wyciągnięciu z mikrofalówki. Około 10 minut powinno starczyć. Mają być miękkie :)
5) Gotujemy brokuł w osolonej wodzie- najlepiej al'dente
7) Smażymy kurczaka
6) Przygotowujemy naszą mini sałatkę- miezamy szpinak, rukolę i pokrojone pomidorki


SMACZNEGO!
♥ IKS PE

05 listopada 2015

AuPair: plusy i minusy



Nie oszukujmy się, nie zawsze jest kolorowo jak w broszurce. Jednak ja uważam, że nie może być zawsze idealnie. Jednak mimo minusów jeśli ktoś potrafi skupić się na samych plusach to będzie to dla niego najlepsze przeżycia.

SĄ TO OGÓLNE + I - , TE PUNKTY NIE TYCZĄ SIĘ TYLKO MNIE I MOJEJ HOST RODZINY!


Zaczniemy od PLUSÓW:

+ zakwaterowanie,
+ wyżywienie,
+ legalny pobyt na terenie USA,
+ podszkolenie języka angielskiego,
+ poznanie nowej kultury, baaa.. żeby tylko jednej!
+ nawiązanie przyjaźni z osobami z innych krajów,
+ możliwość uczęszczania na amerykański uniwersytet,
+ zwiedzanie nowych miejsc,
+ zobaczenie na żywo miejsc z filmów czy seriali,
+ 2 tygodnie płatnego urlopu
+ po zakończeniu programu (12 miesięcy u rodziny) mamy dodatkowy miesiąc na podróżowanie
+ możecie nauczyć się wielu ciekawych rzeczy
+ uwierzcie mi, że staniecie się bardziej odpowiedzialnymi osobami
+ program ten bardzo dobrze przygotuje was do dorosłego życia
+ możecie zobaczyć i przekonać się w jakim stopniu jesteście samodzielni
+ możliwość przedłużenia programu o 6, 9 lub 12 miesięcy
+ możliwość skosztowania typowego amerykańskiego jedzenia


No to teraz czas na ciemną stronę, czyli MINUSY:

- od rodziny dzieli nas ocean, czyli tysiące mil
- brak "starych dobrych" przyjaciół do płaczu i do śmiechu
- ciężko być asertywnym i odmówić rodzinie, bo zgadzamy się na "elastyczność"
- rodzina może okazać się zupełnie inna niż podczas rozmowy na Skype
- czasami ciężko jest pogodzić różnice kulturowe, ponieważ Ameryka to nie tylko Amerykanie, ale również mniejszości narodowe, bo i takie rodziny poszukują AuPair
- mieszkamy u obcych ludzi
- godzina policyjna
- o wszystko trzeba się pytać (o nocowanie u kogoś, nocowanie kogoś u nas, o samochód i bla bla)


(koszula- SheIn | szalik- Romwe | legginsy- H&M)


Na koniec zaznaczam, że są to ogóły. Wszystko zależy do jakiej rodziny trafisz i jaka będziesz w stosunku do nich! :)

♥ IKSPE

03 listopada 2015

03.11.15


Witam w listopadzie! Niedługo moje urodziny. Już nie będę nastolatką, bo stuknie mi dwudziestka. Podobno od tego wieku czas leci o wiele szybciej. Wszystko się okaże. Na razie jedyne czego jestem pewna to to, że w Ameryce czas leci niebłagalnie szybko. Niedługo miną trzy miesiące! Na prawdę ciężko mi w to uwierzyć. Sam też nie wiem czy to dobrze czy to źle. Sama nie wiem czy mi się tu podoba czy też nie. W sumie to nie jestem na dzień dzisiejszy niczego pewna. Z niecierpliwością czekam na to co los dla mnie szykuje za 10 miesięcy. Jestem bardzo ciekawa jaką decyzję podejmę po roku bycia AuPair. 












(kurtka- Romwe | koszula- Romwe | spodnie- Bershka | buty- F21)

Ślę całusy! 
♥ ikspe