Strony

28 lutego 2016

PHOTO DIARY: NOWY JORK I WIDOK NA MANHATTAN


27.02.2016
Dzień w Nowym Jorku. Poranny spacer po Manhattanie, zdjęcie na schodach na Time Square (byłam na nich pierwszy raz), kawa i mały lunch w postaci zupy z soczewicy na SoHo, następnie wyprawa na Brooklyn aby zobaczyć cudowną panoramę Manhattanu, kolacja w polskiej Karczmie na polskiej dzielnicy, wieczorem winko, a to wszystko z Ola, którą miałam okazje poznać tydzień temu po raz pierwszy i już wiem, że jest moją bratnią duszą. Ola nie jest AuPair. Ola spełnia swoje marzenia jak i ja, tylko w inny sposób. Daje mi siłę i motywację, bo i ja czasami tego potrzebuję :) 










24 lutego 2016

24.02.16



Jak dla mnie zima mogłaby się już skończyć. Tutaj w USA jednego dnia mamy piękną słoneczną pogodę, kurtki zimowe można zostawić w szafie i wyjść w czymś lżejszym, a na drugi dzień po przebudzeniu widzimy padający śnieg. Takie coś to zdecydowanie nie dla mnie. Marzę już o wiośnie! Wtedy wszystko jest łatwiejsze i od razu człowiek budzi się do życia. Nie mogę się doczekać weekendowych roadtrip'ów, mojej wyprawy do Chicago z Emmą, odwiedzin w Polsce no i oczywiście odkrycia innych ciekawych miejsc w mojej nowej okolicy! 






(sweter- Romwe | spodnie- Romwe | torebka- SheIn | okulary- noname | buty- primark)

Jeśli chcecie być na bieżąco to zapraszam na moje social media:
SNAPCHAT: iks pe


Miłego dnia!
♥ iks pe

16 lutego 2016

PÓŁ ROKU W USA | PÓŁ ROKU BYCIA AU PAIR



To będzie długi wpis, polecam poczytać go przy kawie lub herbacie! Z wpisu dowiecie się o relacjach z moją host rodziną, języku, tęsknocie, znajomych, kursach na uniwersytecie, oszczędnościach i diecie!
Dnia 17.02.2016 minęło pół roku odląd jestem w USA jako AuPair!


1) STOSUNEK Z HOST RODZINĄ
Jako pierwsze najważniejszy punkt, czyli stosunek z host rodziną. Po pół roku zmieniłam rodzinkę, ale o moim rematchu będzie osobny wpis jak i filmik. W mojej pierwszej rodzinie nie czułam się jak członek rodziny. Lecąc tutaj miałam zupełnie inne oczekiwania i inne wyobrażenie bycia AuPair. Nie chciałam narzekać i rzadko to robiłam, bo mimo minusów były również plusy. Z pierwszą rodziną pracowałam mniej niż 45h tygodniowo, zapewniali mi karnet na siłownie i odstawałam bilet do Nowego Jorku, ale co mi po rzeczach materialnych skoro nie czułam się z nim 100% swobodnie. Starałam się rozmawiać z hostami jak najwięcej, ale zawsze kończyło się na "Hi, how are you? I'm good. And how are you? I'm fine. How was your day? My day was good and busy. I was at the gym like always and than lunch with frends." KONIEC. Jeśli chodzi o dzieci to tutaj już było nieco lepiej, jednak z najstarszym to może rozmawiałam z 4 razy, se średnim nieco czesciej, ale on i tak wolał oglądać telewizor niż spędzać aktywnie czas no i z najmłodszym miałam najlepszy kontakt, bo to z nim spędzałam najwięcej czasu. Graliśmy w piłkę nożną, czytaliśmy razem, robiliśmy origami, ale i tak jakoś zbyt rozmowny specjalnie nie był (teraz mam porównanie).
Jeśli rodzina jechała na wakacje- nie brała mnie ze sobą, zostawałam w domu pilnując zwierząt. W weekendy nigdy nie zaproponowali mi wspólnego wypadu, dlatego zazwyczaj znikałam na całe weekendy.
Rodzinka mi ufała, mimo tego, że nie rozmawialiśmy za wiele to miałam dużo swobody i sporo wolnego czasu dla siebie. Niestety miałam też godzinę policyjną.
Mimo wszystko czułam się strasznie niekomfortowo. Miałam wrażenie, ze wywierają na mnie presję, bałam się z nimi rozmawiać, przed każda rozmową trzęsłam się jak szalona, bo zdarzały się rozmowy, w których podnosili na mnie głos. Nie było między nami nigdy jakiś wielkich spiec bo w większości czasu się dobrze dogadywaliśmy.
Dnia 12 lutego zmieniłam rodzinę. Teraz mam dwóch chłopców- 3 latka i 9 lat. Przez te kilka dni rodzinka pokazała mi się z bardzo dobrej strony. Wiele rozmawiamy i z miłą chęcią zostaje z nimi po kolacji, a nie uciekam do swojego pokoju czy wychodzę czym prędzej z domu. Czuję się tutaj bardzo dobrze i komfortowo i mam nadzieje, że to się nie zmieni. Dają mi dużo swobody, zaufania i bardzo mi pomagają! W tej rodzinie zajmuję się tym co związane z dziećmi i nie czuję presji czy stresu przebywając w ich otoczeniu.


2) JĘZYK
Przyjechałam tutaj z nagielskim na poziomie BDB. Na świadectwie miałam tróję, ale maturę zdałam na 100%. Nie miałam problemów ze zrozumieniem, ale bałam się wypowiadać. Trwało to jakiś miesiąc dopóki nie poznałam Karli, która była z Wielkiej Brytanii. Ogólnie przyjeżdżając tutaj dałam sobie wyzwanie ograniczenia znajomości z polskimi AuPair, ponieważ bardzo chciałam doszkolić mój angielski. Tak też zrobiłam. Oczywiście nie zamykam się na polskie znajomości, ale większość czasu spędzam z osobami, z którymi MUSZĘ mówić po angielsku.
Po pół roku poziom mojego angielskiego jest o wiele lepszy, nie boję się mówić i przestałam myśleć jakiego czasu powinnam użyć. Oczywiście nie mówię 100% poprawnie, wciąż się uczę i poznaję nowe słowa, ale mój akcent jest już na pewno nieco lepszy jak i zasób słów.
Jakie rady dla osób mogłaby dać? Oglądajcie seriale po angielski dodatkowo z angielskimi napisami, oglądajcie amerykańskiego YT, uważajcie na lekcjach angielskiego, uczcie się słówek, czytajcie książki po angielsku lub blogi!


3) TĘSKNOTA
Pamiętam swoje pierwsze dni z rodzinką. Było bardzo ciężko. Zdarzało mi się płakać. Wszystko się zmieniło po poznaniu osób, z którymi zaczęłam spędzać czas. Co nie zmieniło nic bo wciąż tęsknię za rodziną i znajomymi. Wyrobiłam sobie taką rutynę, że codziennie rano rozmawiam z mamą przed rozpoczęciem pracy. Czasami jest to 15 min a czasami 2 minuty, ale miło jest usłyszeć głos mamy z samego rana. Jak tylko mam chwilę czasu do dzwonie do pozostałej części rodziny czy znajomych. Jeśli mam być szczera to zdecydowanie bardziej wolę rozmawiać niż pisać. Jestem kiepska w odpisywaniu na wiadomości, bo jakoś mi się nigdy nie chce!
Większą część swojego urlopu poświęciłam na przylot do polski. Prócz mojej mamy i taty nikt nie wie kiedy przylatuję. To będzie niespodzianka!



4) ZNAJOMI
O tą kwestię jest masa pytań. Wiele z was boi się, że nikogo nie pozna i będą samotne. Wszytko tak na prawdę zależy od was! Na początku poznałam 4 AuPair, które były bardzo sympatyczne, jednak zupełnie nie pasowały do mnie, były za spokojne, dla mnie po prostu nudne. Wiem, ze brzmi to trochę wrednie, ale to ludzka natura, że człowiek szuka ludzi, który będą mu odpowiadali. Po miesiącu przyjechała Karla, która była AuPair dom na przeciwko. I to było to! Wariatka tak samo jak ja, lubiąca podróżować, pobawić się czy pooglądać filmy. Poznałam mnie z dwiema innymi dziewczynami i tak się zaczęło. Mimo tego, że Karla wyjechała wciąż trzymamy się razem z resztą dziewczyn.
Jak dobrze wiecie nie siedzę w domu, więc na przykład na siłowni poznałam wiele osób, z którymi spędzałam swój wolny czas. Później przychodzą imprezy, na których poznaje się wiele nowych ludzi i tak wszystko się toczy i toczy aż w końcu ma się swoje grono znajomych.
Ja z poznawaniem nowych ludzi nie mam problemu, bo jestem otwarta osobą i z chęcią nawiązuję rozmowy z nowymi ludźmi.
Zaś jeśli chodzi o Uniwersytet to nie poznałam tam nikogo, ponieważ mieliśmy 5 min przerwy na której głownie zdążyłam pójść tylko do toalety!


5) KURSY NA UNIWESYTECIE
Okej kolejne pytanie, na które odpowiadanie mnie drażni, ale wiem, że was to interesuje, więc poruszam ten temat. Jeśli AuPair chce zakończyć program pozytywnie lub zostać na drugi rok musi brać kursy na Uniwersytecie lub Collage. Do zrobienia ma 6 kredytów (=72h). Jeden kurs zazwyczaj ma 3 kredyty (=36h).  TO NIE SĄ STUDIA!
Dla mnie był to skok na głęboką wodę. Postawiłam sobie wyzwanie i wybrałam bardzo trudny kurs a mianowicie International Law (Prawo Międzynarodowe). Nie było łatwo, ponieważ zasób słownictwa był ściśle powiązany z prawem, więc połowa słówek była dla mnie nowa. Jednak nie poddawałam się, na klecjach uważałam i notowałam wszystkie nowe słówka aby poznać ich znaczenie. Na szczęście nie musiałam pisać testów co było dla mnie zbawieniem! 
Do zrobienia mam kolejny kurs i tym razem prawdopodobnie wybiorę Travel Class do Washington DC! 



6) OSZCZĘDNOŚCI I PODRÓŻE
No więc jak to jest z tym podróżowaniem i oszczędzaniem? Za 45h pracy au pair zarabia niecałe $200 co wychodzi niecałe $4,5/h. I uwierzcie mi, ze to niewiele! Przeciętna niania zarabia $10/h! Jednak nie zapominajmy o tym, że mamy zapewnione jedzenie, miejsce zamieszkania i w większości przypadków samochód. 
W pierwszych miesiącach udało mi się zaoszczędzić troszkę pieniędzy, jednak gdy już przyszło co do czego, gdy poznałam ludzi, gdy zaczęłam wychodzić pieniądze rozpływały się. Tutaj idziesz na lunch czy kolacje ze znajomymi, przypadkiem znajdziesz się w galerii i tu dolar tam dolar i tak $200 znika w mgnieniu oka. W mojej poprzedniej rodzinie sporo zakupów robiłam za swoje pieniądze, więc ciężko było mi zaoszczędzić. Nie wiem jak będzie w nowej rodzinie, wszystko się okaże. Do tego co tydzień jestem w NYC, wiec trzeba też coś zjeść, spróbować nowego jedzenia. Raz na miesiąc kupuję sobie jakąś droższą rzecz na ktorą nie pozwoliłabym sobie w Polsce. Mam już Timberlandy, Instax'a, torebkę MK, porządne ciuchy na siłownię. 
Jeśli chodzi o podróże to tak jak wspomniałam wcześniej- większość swojego urlopu poświęcam na przylot do Polski. Drugi rok będzie bardziej osobny w podróże. Na razie odkrywam Nowy Jork, mam zabookowane bilety do Chicago, byłam w Bostonie, planuję odwiedzić sąsiadujące stany do których mogę pozwolić sobie jechać tylko na weekend. 
Postanowiłam sobie, że nie będe sobie niczego żałowała, ale też nie będę przesadzała z wydawaniem pieniędzy! 



7) DIETA
ŁOOOO HOHO! No myślałam, że będzie łatwiej, myślałam, że mam silną wolę. Myliłam się. Oczopląsu można dostać od tych wszystkich słodkości. I tak jak myślałam przybrałam tutaj na wadze, ale na dobre mi to wyszło. Kiedyś na snapie wspominałam o tym, że przez prawie pół roku nie miałam miesiączki po czym, gdy przybrałam nieco na wadze wszystko wróciło do normy. Zbędne kilogramy dały mi niezły tyłek i kobiece kształty! Odkąd tu jestem praktycznie nie sięgam po chleb. Jest po prostu okropny! Dużo jadam na mieście i nie boję się burgerów. Lubię kosztować nowych smaków, więc zazwyczaj staram się wybierać jakieś ciekawe restauracje. Jedynie co mi się nie podoba to ilośc pochłanianych słodyczy, ale staram się nad tym pracować!


SPEŁNIAM MARZENIA DALEJ! KOLEJNE PÓŁ ROKU PRZYGODY!
♥ IKS PE

15 lutego 2016

PHOTO DIARY: Central Park zimą!



31.01.2016
Kolekcjonuje wspomnienia, stąd rozwijam mojego bloga w serię PHOTO DIARY. Mało tekstu, będę się tutaj skupiała na zdjęciach. Tym razem zdjęcia z mroźnej niedzieli w Nowym Jorku, Kocham to miasto i jestem tam praktycznie w każdy weekend. Odkrywam je powolutku, aby się nie znudzić! O ile to możliwe! Cudownie jest spacerować uliczkami a następnie oglądać film rozgrywający się w NYC i myśleć sobie "o kurcze kojarzę to miejsce, chyba tam byłam 2 tygodnie memu!" :) 








♥ iks pe

10 lutego 2016

omlet białkowy




Jako, że jestem zwolenniczką słodkich śniadań mam dla was propozycje pysznego omleta białkowego! Jeden z moich ulubionych!


SKŁADNIKI:
• 40g płatków jaglanych
• 1 całe jajko i 2 białka (lub 2 całe jajka)
• 2 łyżki jogurtu naturalnego
• miarka odżywki białkowej o smaku ciasteczkowym
• stewia lub dowolny słodzik
• cynamon i przprawa do piernika
• oliwa/ olej kokosowy



1) W jednej misce mieszamy płatki jaglane, pół miarki (16g) odżywki białkowej, przyprawę do piernika, cynamon i stewię/ dowolny słodzik.

2) Dodajemy jajka, mieszamy lub miksujemy i odstawiamy na 10 miniut aby płatki napęczniały

3) W osobnej misce mieszamy nasze białko z jogurtem- to będzie polewa do naszego olmeta (opcjonalnie można dodać stewię/ dowolny słodzik)

4) Na niewielkiej ilości oliwy/ oleju kokosowego smażymy naszego omleta z dwóch stron.

5) Zginamy na pół, polewamy białkową polewą i delektujemy się nieziemskim smakiem!

09 lutego 2016

09.02.16


"Początkowo może to zabrzmieć brutalnie, ale kiedy uwolnisz się od marzeń o przeszłości, możesz zacząć zmieniać swoją teraźniejszość i stworzyć dla siebie lepszą przyszłość." R. Brett








(katana- SheIn | bluzka- noname | spornie- primark | buty- Nike )

♥ iks pe

02 lutego 2016

03.02.16


Gdyby ktoś mi powiedział, że w lutym będę siedziała na plaży w samej sukience, to może i bym mu uwierzyła, bo Kalifornie zamierzam odwiedzić, ale że w Connecticut?! NIGDY! Wczorajszy dzień spędziłam w tym pięknym miejscu z koleżanką z Meksyku w porze lunchu. Kupiłyśmy sobie sushi. Gotowe, bo z paczki, ale świeżo przygotowane z dobrej jakości sklepu, więc było pyszne! 
Odkryłam to miejsce zupełnie przypadkowo, trzy dni temu i zakochałam się! To jest taka moja mała wymarzona Kalifornia tyle że bez palm! :) 











(sukienka- SheIn | torebka- SheIn | buty- primark)

♥ iks pe