Strony

30 czerwca 2016

PHOTO DIARY: NIAGARA FALLS


Odkąd pamiętam moim marzeniem było zobaczenie Wodospadów Niagara! Na zdjęciach wyglądały nieziemsko. Myślę, że każdy z nas ma taką listę miejsc, które chciałby odwiedzić. Wybrałyśmy się tam w sobotę z samego rana. Nie ma tak lekko, bo autobus nie podjeżdża pod same wodospady. Trzeba przejść się tam 20-30 minut na nogach, wziąć taksówkę albo autobus. My wybrałyśmy opcję pierwszą. Spacer był dobrym wyborem przy tak pięknych widokach. Po drodze minęłyśmy Rainbow Bridge, który pozwala nam dostać się do USA z Kanady i do Kanady z USA (logiczne haha). 
Gdy zobaczyłam pierwszy zarys pierwszego z wodospadów już byłam pod wrażeniem, gdy wyłonił się drugi- zostałam oczarowana widokiem. Są takie miejsca, które na żywo wyglądają jeszcze piękniej niż na zdjęciach. Takim miejscem na pewno jest Niagara Falls. Zobaczcie to miejsce oczami mojego obiektywu! 
Aby doświadczyć sobie wrażeń wybrałyśmy się na wzgórze z mnóstwem atrakcji, a następnie na Diabelski Młyn aby obaczyć to piękne miejsce z lotu ptaka! 


























28 czerwca 2016

PHOTO DIARY: Toronto


Dzisiaj przenosicie się ze mną do Toronto, gdzie spędziłam cudowne trzy dni w Towarzystwie Pauliny, o której więcej napiszę później! W piątek z samego rana miałam samolot do Toronto i już przed 10 byłam na miejscu! Pojechałyśmy odłożyć walizki i P. stała się moim przewodnikiem. To był długo dzień dla nas, bo do domu wróciłyśmy około 1 w nocy i zrobiłyśmy ponad 15 000 kroków! Toronto to taka miniaturowa wersja Nowego Jorku, tyle że mniej zatłoczona, mniej brudna. Mogę śmiało powiedzieć, że to miasto jest przepiękne! Kika rzeczy zdołało mnie zaskoczyć, ale myślę, że na ten temat nagram filmik :)

Pierwszym przystankiem była CN Tower aby zobaczyć Toronto w 360 stopniach. Wjazd drogi, choć szału nie ma i tak uważam, że warto to odhaczyć ;)









Historia naszej znajomości nie jest skomplikowana. Znamy się jakieś 6 lat i poznałyśmy się na pingerze, czyli platformie na której zaczęłam blogować! Ona również miała bloga a z racji tego, że społeczność ta była niewielka wszyscy się kojarzyli :)







Następnie Waves deck czyli falowany most haha




No i najlepsza część, ferry na wyspy, gdzie wypożyczyłyśmy rower i spędziłyśmy kilka dobrych godzin! Po tym byłyśmy tak wykończone, że od razu udałyśmy się na kolacje do chińskiej restauracji, omomom

















Następnie wieczorne przechadzki po Toronto i oczywiście konieczność zobaczenia znaku TORONTO :)








Dzień drugi to Niagara Falls, ale o tym w osobnym wpisie a wieczorem impreza, więc dzień trzeci wzięłam na luz i po prostu spacerowałyśmy ulicami downtown, bardzo chciałam też zobaczyć graffiti na Queen Street, lunch w restauracji a później do domu, gdzie przed wylotem P. ugotowała mi pyszny krupnik!