Wiele
z was było ciekawych co takiego robiłam na stażu i na czym to wszystko
polegało. Zacznę może od tego, że zanim znalazłam się tutaj musiałam
uczestniczyć w kilku dodatkowych zajęciach takich jak lekcje języka
niemieckiego, zajęcia kulturowe oraz integracyjne. Jak widać było warto. Staż
organizowała jedna z nauczycielek i z tego co wiem to musiała trochę się
wysilić, aby geodeci mogli pojechać, za co jesteśmy jej bardzo wdzięczni. Prócz
naszego zawodu z naszej szkoły pojechali jeszcze budowlańcy, informatycy oraz
mechatronicy. Geodeci, budowlańcy i informatycy pracowali na terenie ośrodka,
zaś mechatronice musieli dojeżdżać do pracy.
Pierwszy dzień pracy minął nam na zapoznaniu się z terenem, bo chyba nie do
końca znali nasze możliwości, bo dali nam tylko trzy ruletki i powiedzieli, że
mamy im pomierzyć teren. Zrobiliśmy wielkie oczy po czym spisaliśmy listę
rzeczy, które potrzebujemy. Oczy im o mało nie wyskoczyły z orbit (:D), ale
można powiedzieć, że to było bardzo pozytywnym sensie, bo pokazaliśmy się od
dobrej strony pod takim względem, że wiemy co robimy.
Drugiego
dnia przewieźli nam część instrumentów, więc trochę się z nimi zapoznaliśmy, bo
wcześniej nie mieliśmy styczności z takimi urządzeniami pomiarowymi. W
porównaniu do tego co mieliśmy w szkole to niebo a ziemia jeśli chodzi o
dokładność pomiaru.
Trzeciego
dnia przeszliśmy szkolenie z zakresu posługiwania się GPS’em oraz komputerem, który został podłączony do tachimetru
i od razu tworzył nam mapkę. Sto razy mniej roboty niż na naszych zajęciach
terenowych, gdzie wszystko robimy małymi kroczkami a tutaj raz dwa trzy i
gotowe :D
Prócz
rzeczy, które potrafiliśmy dostaliśmy również takie zadania jak wyznaczenie
spadku i kontrolowanie go. My zrobiliśmy to oczywiście swoim sposobem, tak jak
byśmy zrobili to w szkole a tutaj wystarczyłby tylko niwelator laserowy. Praca
przyśpieszona o 100% i przynamniej mieliśmy styczność z takim instrumentem-
fajna sprawa.
Miłe
było również to, że bardzo nam ufali i to dosłownie. Powierzyli nam swoje cały
zaufanie. Naszym mentorem był elektryk, który o geodezji nic nie wiedział, więc
nawet nie miał co sprawdzać czy dobrze cokolwiek robimy, więc można powiedzieć,
że zostaliśmy rzuceni na głęboką wodę, ale daliśmy sobie radę :)
Pogoda nie zawsze była idealna i nie zawsze sprzyjał pracom
w terenie. Wtedy ubieraliśmy nasze kurczakowi pelerynki i próbowaliśmy znaleźć
sobie jakąś prace, aby bezsensownie nie siedzieć. Czasami kończyło się na tym,
że ostateczną rzeczą jaką mogliśmy robić to gra w państwa-miasta, ale ciiiii :D
Mam nadzieję, że spodobał wam się taki wpis :)
Widzimy się w kolejnym poście,
Buziaki :*
Jaki filmik? To chyba raczej jest post/ wpis. Poza tym twoja skladnia pozostawia wiele do zyczenia. Przydalyby ci sie jakies warsztaty z jezyka polskiego, a nie zajecia w terenie. Moze lepiej zajmij sie nagrywaniem filmikow o zakupach, nowych ciuszkach i kosmetykach bo glebsze przemyslenia i wypowiedzi srednio ci wychodza. Jasnych przyklad tego, czego ucza w technikach. A potem tacy ludzie chca isc na studia i zanizaja poziom szkolnictwa... Heh
OdpowiedzUsuń"Mam nadzieję, że spodobał wam się taki filmik" jaki filmik ? :>
OdpowiedzUsuńpomyłka :)
UsuńNa pewno było super :)
OdpowiedzUsuńnataa-liiaa.blogspot.com
Świetna przygoda!
OdpowiedzUsuń