Wakacje rozpoczęłam bardzo intensywnie. W sobotę byłam na cudownym weselu jako osoba towarzysząca mojego przyjaciela, na którym wytańczyłam się za wszystkie czasy, poznałam nowych ludzi i pomarzyłam sobie o takiej cudownej miłości jaką ma para młoda. Ahh.. coś cudownego! :) W niedziele po przebudzeniu i ogarnięciu zaczęłam się pakować, bo o 17 wyruszałyśmy z dziewczynami do Katowic. Udałyśmy się jeszcze na zakupy kupić jakiś prowiant i na chwilę do mieszkania odpocząć przed podróżą. Autobus do Berlina miałyśmy przed północą, więc całą drogę przespałyśmy. Na miejsce dotarłyśmy około godziny 8. Wydawać by się mogło, że ogarnięcie jakiegokolwiek dojazdu do hostelu to nie lada wyzwanie- też nam tak się wydawało. Jakieś informacje zebrałam przed wyjazdem a o resztę dopytałyśmy się miejscowych osób. Jak człowiek chce to w dzisiejszym świecie poradzi sobie bez GPS'a :)
Hostel okazał się być zlokalizowany bliżej niż myślałyśmy, więc bardzo z tego powodu się ucieszyłam. Miałyśmy zameldować się dopiero po 14, ale udzielili nam dostępu do łazienki, po czym na recepcji spotkałyśmy Polkę, która zamiast koedukacyjnego pokoju, który miałyśmy zabukowany, dała nam zupełnie osobny pokój z własną łazienką. To było bardzo, ale to bardzo miłe zaskoczenie :)
Naszym głównym celem wyprawy było zwiedzanie oraz zakupy w Primarku i drogerii DM. Pogoda była fatalna, więc jako pierwszy punkt wycieczki wybrałyśmy primark. Zakupy jak zakupy. Sklep jest olbrzymi, więc trochę czasu tam spędziłyśmy jednak ja nie znalazłam nic ciekawego i z moich zakupów najbardziej cieszą mnie skarpetki- poważnie! :D
Ciekawą sprawą było jeszcze to, że próbowałyśmy przeróżnego jedzenia i to własnie na jedzonko wydałam najwięcej pieniędzy. Podróż nas wymęczyła, więc zrobiłyśmy sobie krotki reset i pod wieczór ponownie wybrałyśmy się na miasto.
W drugi dzień wstałyśmy rano i mimo okropnej pogody za oknem postanowiłyśmy pozwiedzać. Jeśli chodzi o mnie to nie byłam zupełnie przygotowana na takie zimno, więc mimo bluzy i tak maznęłam. Przechadzałyśmy się uliczkami Berlina w poszukiwaniu tylko tych charakterystycznych budowli dla tego miasta. Myślę, że gdyby na niebie było słońce ten zień wyglądałby zupełnie inaczej. Chciałyśmy nasze charakterystyczne zdjęcie w skoku, prosiłyśmy sporo ludzi, jednak żadna osoba niestety nie poradziła sobie z tym zadaniem :( Po tym jak już byłyśmy przemarznięte udałyśmy się do hostelu dopakować nasze rzeczy, bo przed 19 wyruszałyśmy do Polski.
W środę pobudka przed 7, szybka toaleta, biorę torbę, ubieram się ciepło i wychodzę z mieszkania dziewczyn, bo przed 8 mam autobus do domu. W domu szybka drzemka, następnie kąpiel, przepakowanie rzeczy, szybkie zakupy, bo za 3h wyruszam do Poznania. Przed miał być chill z O. nad stawem, ale niestety moja auto nie odpaliło, więc pocieszyłyśmy się innym miejscem. W Katowicach czekał na nas brat O. Do pociągu zostało nam 15 min, więc toaleta, następnie bułeczka w Subway i można wyruszać do Poznania. Podróż minęła mi fantastycznie. W końcu trzy głowy blond rozumieją się jak nikt inny. Wieczór spędzony wśród znajomych, snu jak zwykle niewiele i w czwartek nadszedł ten dzień, na który czekaliśmy 99 dni (wyjątkowa liczba, prawda?). W trójkę wzięliśmy udział w wykładach motywacyjnych "Życie bez ograniczeń" I w tym momencie nie wiem już co mam pisać. Tego co tam przeżyłam nie da się opisać. Towarzyszyły mi tam wszystkie emocje: euforia, łzy, entuzjazm, rozbawienie, wzruszenie, ekscytacja, zachwyt, panika, tęsknota, zadowolenie, zdziwienie, współczucie, miłość, radość, zaskoczenie i mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Nie wiem co musi się wydarzyć w 2015 roku aby przebić to wydarzenie. Zobaczyłam na żywo takie osoby jak Nick Vujicic, Les Brown czy Łukasz Jakóbiak, czyli osoby, które na co dzień widziałam jedynie na ekranie mojego laptopa. Na wysychaniu tych trzech wykładów zależało mi najbardziej. Jednak największym odkryciem dla mnie był wykład Magdaleny Malickiej, czyli jedynej kobiety, która wystąpiła na tamtejszej scenie. Chyba jeszcze nikt nie wywołał u mnie takich emocji jak ta kobieta. Tego wydarzenia nie da się opisać. Trzeba je przeżyć.
Skąd jest czarną koszulka z białym napisem jak skoczyłaś przy bramie Brandenburskiej? :)
OdpowiedzUsuńznowu razem? :O myślałam, że już nie masz kontaktu z dziewczynami ;)
OdpowiedzUsuńWow,to musiały być wspaniałe chwile:)
OdpowiedzUsuńmialyscie szczescie, ze spotkalyscie te polke! zawsze to wiekszy komfort byc w osobnym pokoju! bardzo lubie takie relacje z wyjazdow ^^
OdpowiedzUsuńhttp://kamoop.blogspot.com <-klik
Zazdroszczę :( <3
OdpowiedzUsuńWspaniały Post :)
Zapraszam: Mój blog
Cieszę się, że spędziłaś tak miło czas. Życzę udanych wakacji.
OdpowiedzUsuń+ określenie o 3 blond głowach mnie strasznie rozbawiło xD
http://agnieszkaboczek.blogspot.com/
Super spędziłaś czas i nie dziwię się, że tak go opisujesz. Więcej takich postów!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, www.juullkaa.blogspot.com :)
zazdroszczę tak fajnie spędzone czasu!
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia :) jak matury?
OdpowiedzUsuńhttp://pocieszajkablog.blogspot.com/
Zazdroszczę :))
OdpowiedzUsuńJulajulia.blogspot.com
Widzę, że kochasz podróże i spędzać wspólnie czas ze znajomymi ♥
OdpowiedzUsuńhttp://delavie-paula.blogspot.com
Widać, że wyjazd się udał mimo pogody :D
OdpowiedzUsuńhttp://natuuuu-blog.blogspot.com/
Szkoda, że pogoda była fatalna , ale i tak widać że bawiłyście się świetnie. :)
OdpowiedzUsuńnataa-liiaa.blogspot.com
mogłabyś napisać nazwę hostelu, w którym nocowałyście? :)
OdpowiedzUsuń