My everyday makeup routine.

Dzisiaj mam wpis o moim codziennym makijażu, ponieważ dostaję wiele pytań na ten temat. Moja rutyna w makijażu zależy od tego jaki moja skóra ma dzień. Raz jest lepiej a raz gorzej. Staram się używać jak najmniej kosmetyków i przede wszystkim takich, które mam już sprawdzone i nie powodują pogorszenia stanu mojej cery. Kosmetyków mam stosunkowo dużo, ponieważ jakoś ostatnimi czasy nagromadziłam ich trochę, jak i również testuję niektóre z nich.
Kiedy mam lepszy dzień używam kremu oraz pudru. Jeżeli na dworze świeci słoneczko na twarz nakładam krem z SPF 35, który zamówiłam w Oriflame, a w inne dni wystarcza mi krem matująco-nawilżający z Vichy (szału nie ma). Co do pudru, to aktualnie stosuję Stay Matte z Rimmela.

W dni kiedy moja cera nie jest w najlepszej formie używam podkładu. Aktualnie mam dwa ulubione, również lubię je ze sobą mieszać. Staram się nakładać go jak najmniej i wtedy najlepszy efekt jest pry użyciu gąbeczki Beauty Blenner (teraz są dostępne również TUTAJ). Oczywiście na podkład nakładam puder. Przeważnie wtedy jest to puder biały, taki który nie nadaje koloru, ale dobrze matuje, czyli ukochany puder bambusowy z jedwabiem.

Zanim nałożę sypki produkt (puder) nakładam korektor. Przeważnie pod oczy, bo niestety natura obdarzała mnie podkrążonymi i fioletowymi oczodołami oraz cerą mieszaną. Najlepszym korektorem jaki mam jest Wake Me Up z Rimmela, jednak była to edycja limitowana i nie jest już dostępny, a z racji tego, że jest już na wyczerpaniu postanowiłam wypróbować coś nowego i skorzystałam z rossmanowskiej promocji i zakupiłam korektor Match Perfection. Ja n razie sprawdza się R-E-W-E-L-A-C-Y-J-N-I-E 
Przeważnie na powyższym etapie kończy się upiększanie twarzy. Czasami zdarzy mi się użyć różu czy bronzera, ale to naprawdę bardzo rzadko. Poniżej mój nowy nabytek- bronzer z Astora dla blondynek. Również upolowany na rossmanowskiej promocji.

Czas na podkreślenie oczu. Kiedyś nierozłącznym elementem na tym etapie był eyeliner. Teraz stosuję go bardzo rzadko, ponieważ najzwyczajniej w świecie mi się nie chce. Moje rzęsy są naprawdę bardzo kiepskie, więc od tuszu przede wszystkim wymagam pogrubienia. Poniżej przedstawiam moje ulubione, do których powracam i polecam, choć pewnie nie na każdych rzęsach się sprawdzą. Mascara w żółtym opakowaniu to świeżynka, czeka na swoją kolej do przetestowania. Jestem ciekawa czy ten cały szał na nią był warty zachodu :)


Miłego dnia!
♥ iks pe

7 komentarze:

  1. ja mam żółty tusz z Lovely i naprawdę jest bardzo bardzo dobry ! Dałam za niego na promocji w Rossmannie ok.5zł a efekt jest oszałamiający, bardzo polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A czy przypadkiem ten żółty tusz, o którym piszesz, że był na niego szał to nie pomylił Ci się z Pump Up curling mascara Lovely ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten z Lovely wyglada identycznie jak ten z Miss Sporty ;)

      Usuń
    2. Racja, ciekawe jak z działaniem :)

      Usuń
  3. Mascary z rimmela są świetne.
    A tak apropo, próbowałaś używać zalotki może? Ja mam też liche rzęsy i się z moją rozstać nie mogę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ile masz cudownych kosmetyków :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Stosowałam dwie z trzech tutaj mascar i właściwie, to nadal szukam swojego ideału. Uwielbiam tusze wodoodporne, są najlepsze, ale ciężko się zmywają, więc nie mogę ich stosować codziennie. Po prostu nie chciałoby mi się ich zmywać! :)

    OdpowiedzUsuń

 

Blogger news

FBlinklinkTwitter

Łączna liczba wyświetleń

Obserwatorzy

Translate